Park Narodowy Kakadu

Kakadu National Park znajduje się w Terytorium Północnym i jest największym parkiem narodowym w Australii. Znajdziecie w nim wszystko, co najpiękniejszego dzika Australia ma do zaoferowania. Gęste lasy równikowe, bezkresne bezdroża, rzeki pełne krokodyli, dziko żyjące kangury i psy dingo, oraz setki gatunków innych endemicznych zwierząt i roślin.

Całkowita powierzchnia Kakadu to 19,804 km², ten gigantyczny obszar odpowiada powierzchni Słowenii lub połowy Szwajcarii. Park Narodowy Kakadu odwiedza rocznie około 250 tysięcy osób, z czego zdecydowana większość wybiera się tu w porze suchej, czyli od początku maja do końca października. W 1981 roku teren parku został w całości wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

[tweet https://twitter.com/mattkomarnicki/status/861450849838551042]

Przelot nad Jabiru. Hotel Mercure Kakadu Crocodile - wejście do środka przeniesie was do lat 90-tych.

Oddalone o 250 kilometrów Darwin stanowi naturalna bazę wypadową do Kakadu. Do drugiego największego miasta Terytorium Północnego Alice Springs, dzieli nas stąd dystans ponad 1300 km, a do serca Outbacku aż 1800 km.

Dojazd do Jabiru, jednej z dwóch osad na terenie parku zajmuje około trzech godzin. Droga mimo, że praktycznie w całości jednopasmowa, należy do przyjemnych głównie dlatego, że na trasie mijamy średnio jedno auto na kwadrans. Towarzyszą nam widoki prostej asfaltowej drogi, która potrafi się ciągnąć długimi kilometrami tworząc dość monotonny, a zarazem fascynujący krajobraz totalnego pustkowia, gdzie po kres widać tylko charakterystyczną czerwoną ziemię, oraz w zależności od pory roku mniej, lub bardziej bujną roślinność. Po wyjeździe z Darwin, na trasie poza sezonem był czynny zaledwie jeden przydrożny bar z prowizoryczną stacją benzynową. W tym regionie warto pamiętać o stosownym zaopatrzeniu i pełnym baku wyruszając w trasę. Wspominam o tym nieprzypadkowo, gdyż przez większość trasy nie ma zasięgu komórkowego. Lepiej więc żeby tutaj nie zabrakło Wam benzyny, albo co gorsza nie zepsuło się auto, gdyż na zewnątrz grubo ponad 30 kresek i ani skrawka cienia w zasięgu wzroku.

Wodospad Jim Jim Falls.

[tweet https://twitter.com/mattkomarnicki/status/861198935217455108]

W samym Jabiru niewiele się dzieje, jest tu stacja benzynowa, supermarket, poczta i kilka hoteli. Miasteczko zostało założone w 1982 roku, po to by zakwaterować pracowników znajdującej się w pobliżu kopalni uranu. Dziś mieszka tu zaledwie tysiąc osób. Oferta gastronomiczna w porze deszczowej ogranicza się w zasadzie tylko do jednej restauracji. Drugą miejscowością, gdzie można znaleźć zakwaterowanie jest oddalona o 45 minut jazdy na południe Cooinda. Obie miejscowości są super bazą wypadową do zwiedzania Kakadu.

Mając do dyspozycji zaledwie dwa dni na pobyt w Kakadu, wiedzieliśmy, że uda nam się zobaczyć tylko skrawek tego niesamowitego miejsca. Zdecydowaliśmy się zatem na godzinny lot nad terenem parku, aby zobaczyć najważniejsze jego punkty, czego nie mielibyśmy szans zrobić drogą lądową w tak krótkim czasie. Szybko się okazało, że to była najlepsza rzecz jaką zrobiliśmy będąc w Kakadu.

Widok Kakadu z góry po prostu oszałamia. Dopiero z tej perspektywy dociera do nas jak ogromny jest to obszar i jak zróżnicowany krajobraz ma Kakadu. Z góry wyraźnie widać meandry trzech głównych rzek (Alligator Rivers), wokół których skupia się osadnictwo żyjących tu Aborygenów. Niesamowite wrażenie robi widok dwóch największych wodospadów Jim Jim Falls oraz Twin Falls, świętych miejsc dla lokalnych plemion. Mimo końcówki pory deszczowej, dominowała tu bujna roślinność i soczysta zieleń wyraźnie kontrastująca ze skalistymi zboczami w ceglastym kolorze.

Widok na kopalnię uranu - Ranger, położoną w sąsiedztwie Jabiru.

Nasza niewielka cesna w 35 stopniowym upale przecinała kolejne zbocza, ukazując nam coraz to nowe fragmenty parku. W drugiej fazie lotu zaczął padać deszcz, pilot musiał więc lawirować między przesuwającymi się chmurami, a to tylko uatrakcyjniło widoki, tworząc ciekawy efekt. Lot nad Kakadu National Park w trakcie pory deszczowej ma dodatkowo tę zaletę, że można zobaczyć miejsca niedostępne drogą lądową, choćby słynne mokradła, gdyż wiele dróg w tym okresie w wyniku podtopień jest zamknięte dla ruchu. Taki lot to punkt obowiązkowy wizyty w Kakadu!

[tweet https://twitter.com/mattkomarnicki/status/893098925476855809]

Kolejnego dnia czekała nas wspinaczka na kilka punktów widokowych w parku, spacer wokół skały Nourlangie, oraz oglądanie naskalnych aborygeńskich malowideł, a o zachodzie słońca rejs po rzece Yellow Waters, w której żyją słodkowodne krokodyle, ale o tym przeczytacie już w następnym wpisie.

O autorce