Jako, że niebawem mija rok od kiedy zamieszkaliśmy w Australii i właśnie zaczynamy przygotowania do kolejnej przeprowadzki, dziś kilka słów o tym jak wygląda tutejsza procedura wynajmu mieszkania. A wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce.
Zacznijmy więc od początku. Poszukiwanie ofert wynajmu wygląda podobnie jak u nas, szuka się albo w internecie (co i my czyniliśmy), albo bardziej tradycyjnie w lokalnych gazetach. Różnica jest tylko taka, że tutaj rynkiem nieruchomości rządzą pośrednicy i nie spotkałam się z ani jedną ofertą wystawioną przez osobę prywatną. Zatem załóżmy, że spodobało Ci się konkretne ogłoszenie i chcesz zobaczyć dane mieszkanie. Następny krok jaki wykonujesz, to telefon do pośrednika/agenta, gdzie otrzymasz informację kiedy jest najbliższy termin w którym możesz przyjechać i zobaczyć mieszkanie. W Australii nazywają to „inspection times”. Polega to na tym, że biuro nieruchomości, które zarządza setkami mieszkań jednocześnie, wyznacza konkretny termin, kiedy można przyjechać i obejrzeć mieszkanie. W praktyce trwa to maksymalnie 15 minut, w trakcie których wszystkie osoby zainteresowane daną nieruchomością, oglądają mieszkanie jednocześnie.
Jeśli mieszkanie przypadło Ci do gustu, następnym krokiem jest złożenie tzw. „application” – specjalnego formularza, w którym deklarujesz chęć wynajęcia danej nieruchomości. W Polsce od ręki podpisujesz umowę, albo po prostu wykładasz równowartość miesięcznego czynszu na stół i voila – mieszkanie jest Twoje. Ewentualnie zostawiasz zaliczkę i tym sposobem rezerwujesz to mieszkanie. Tutaj jednak dopiero zaczyna się zabawa! Dokument, który musisz wypełnić ma kilkanaście stron, na których musisz podać absolutnie wszystkie informacje dotyczące Twojej obecnej sytuacji. Jeśli wynajmujesz mieszkanie w parze, każdy z Was musi wypełnić taką aplikację (nawet małżonkowie) i wpłacić osobno kaucję, każdy po połowie. Tak więc poza danymi osobowymi, podajesz gdzie pracujesz, ile zarabiasz, oraz dane swojego pracodawcy, w razie potrzeby weryfikacji.
Następnie podajesz dane kontaktowe do osób, które mogą dać Ci referencje, a także kontakt do obecnej agencji przez którą wynajmujesz mieszkanie. Dodatkowo musisz załączyć ostatnie trzy potwierdzenia przelewu za mieszkanie, które obecnie wynajmujesz. Należy także załączyć ostatnie rachunki za prąd, wodę, gaz, internet / TV, oczywiście z potwierdzeniem zapłaty. I teraz najlepsza część – dołączasz wyciąg z konta bankowego potwierdzający, że masz stabilną sytuację finansową i będziesz w stanie płacić czynsz na czas. Wyobrażacie sobie coś takiego w Polsce? Totalna ingerencja w prywatność, czyż nie?
Kiedy już poświęcisz pół dnia na ogarnięcie tych wszystkich dokumentów i wyślesz swoją aplikację, czekasz do 48h na telefon od pośrednika, który poinformuje Cię czy Twoja aplikacja została zatwierdzona przez właściciela nieruchomości, z którym nigdy nie będziesz mieć bezpośredniego kontaktu (o czym w następnym poście).
Co zrobić żeby Twoja aplikacja została zaakceptowana? Bardzo trudno jest przewidzieć jakimi kryteriami będzie kierował się właściciel przy wyborze najemcy. Sytuację dodatkowo utrudnia fakt, że z pewnością nie jesteś jedyną osobą, która złożyła aplikację na dane mieszkanie (zwłaszcza jeśli jest nowe i w dobrej lokalizacji). Zatem masz konkurencję i co więcej nie masz pojęcia jakie atuty ma Twój rywal. Istnieją jednak metody, aby sprawić, że to właśnie Twoja aplikacja będzie bardziej atrakcyjna i da Ci większą szansę na „wygraną”.
Oto co my zrobiliśmy żeby dostać mieszkanie, na którym nam bardzo zależało.
- Po pierwsze: zaproponuj wyższy czynsz od tego, który był w ogłoszeniu. Wystarczy nawet $10 tygodniowo. (W Australii czynsz płacimy co tydzień).
- Po drugie: zaproponuj zapłatę czynszu za miesiąc lub dwa z góry. Pokażesz tym samym, że masz oszczędności i nie będziesz zalegać z płatnościami.
- Po trzecie: napisz list do właściciela, w którym przedstawiasz siebie i zachwalasz swoje atuty jako stabilnego i odpowiedzialnego najemcy – coś na kształt listu motywacyjnego.
- Po czwarte: licz na to, że Twoja konkurencja nie wpadnie na ten sam pomysł. Jeśli zastosujesz się do podanych wyżej wskazówek i będziesz mieć przy tym trochę szczęścia, niebawem odbierzesz telefon z informacją, że zostałeś „approved” i możesz otwierać szampana.
W następnym poście o tym dlaczego procedura wynajmu mieszkania w Australii chroni bardziej wynajmującego niż najemcę (odwrotnie niż w Polsce), a także o tym dlaczego co trzy miesiące możesz spodziewać się inspekcji w mieszkaniu, które wynajmujesz.