Singapur to intrygujące miasto-państwo, które charakteryzuje fascynująca mieszanka kultur malajskiej, chińskiej, hinduskiej oraz europejskiej. To największe portowe miasto w Azji południowo-wschodniej, może być wzorem dla pozostałych azjatyckich metropolii. Mimo bardzo gęstej zabudowy, zaskakuje niezwykle przemyślaną architekturą i wieloma terenami zielonymi.
Miasto i kraj w jednym
Singapur to dla wielu turystów nie zawsze cel sam w sobie, ale bardzo często przystanek na trasie. Tak do tej pory było i z nami. Przez ostatnie trzy lata kilkukrotnie w drodze z Australii do Europy i z powrotem, mieliśmy międzylądowanie właśnie w Singapurze. Zawsze jakoś brakowało nam czasu żeby zatrzymać się tu na dłużej. Nadarzyła się wreszcie okazja, i tak pod koniec grudnia wybraliśmy się do Singapuru pożegnać stary, a przywitać Nowy Rok.
Wydaje mi się, że obok Singapuru nie da się przejść obojętnie, to miasto-państwo dla jednych jest zachwycające, dla innych totalnie nudne. My zdecydowanie zaliczamy się do tej pierwszej grupy. Singapur to jeden z najmniejszych, ale i najbogatszych krajów na naszym globie, który znajduje się w czołówce najprężniej rozwijających się gospodarek świata.W przeciwieństwie do zdecydowanej większości azjatyckich miast, Singapur jest czysty, świetnie zarządzany i bezpieczny.
Miasto, znane z jednego z największych portów morskich na świecie, oraz pięknego lotniska Changi, wyróżnia się także nowoczesnymi drapaczami chmur i świetną infrastrukturą. To także miasto wielu zakazów. Obowiązują tu bardzo wysokie kary min. za śmiecenie i palenie w miejscach publicznych. Ciekawostką budzącą nierzadko zdziwienie jest fakt, że w Singapurze nielegalna jest guma do żucia. Najdotkliwszym z zakazów jest niewątpliwie kara śmierci za posiadanie oraz handel narkotykami. Pomimo surowego prawa, miasto jest jednak bardzo przyjazne dla turystów, którzy w ogromnym stopniu napędzają tutejszą gospodarkę. Singapur odwiedza corocznie ponad 15 milionów osób!
Z wizytą można tu wpaść przez okrągłe 12 miesięcy. Singapur ma klimat równikowy wilgotny, co oznacza że przez praktycznie cały rok jest tu niemiłosiernie gorąco i parno. Regularnie też pada tu deszcz, szczególnie po południu. Nie jest to najprzyjemniejszy klimat do zwiedzania, ale przynajmniej pogoda jest przewidywalna.
Poruszanie się po mieście jest totalnie bezproblemowe. Najszybszym i najtańszym środkiem lokomocji jest metro. Za zaledwie $10 dziennie możemy odbyć nielimitowaną ilość przejazdów metrem, które dociera do głównych atrakcji turystycznych miasta. Zaskoczeniem dla nas było to, jak popularne są tutaj taksówki, jeździ ich po mieście tysiące, a stawki są naprawdę niewygórowane. Za kurs z jednej części miasta na drugą płaci się około $15. Miasto oplata sieć autostrad i tuneli dzięki czemu ruch jest bardzo płynny i rzadko tworzą się korki. My jednak najbardziej lubimy poznawać miasto pieszo i tak też najczęściej poruszaliśmy się po Singapurze, pokonując dziennie średnio dystans 15 kilometrów.
Spacerując po Mieście Lwa (Merliona), bo tak też nazywany jest Singapur, bardzo szybko rzuca się w oczy niezwykła mieszanka etniczna jego mieszkańców. W prawie 6 milionowym mieście, żyją obok siebie Chińczycy (stanowiący 75% jego ludności), Malajowie, Hindusi oraz Europejczycy. Singapur, to potężne centrum finansowo-biznesowe, które przyciąga wielu Europejczyków, zakładających tu swoje firmy, lub pracujących dla licznych korporacji. Jednym z oficjalnych języków urzędowych jest angielski (włada nim 85% populacji Singapuru), co bardzo ułatwia życie nie tylko emigrantom z zachodu, ale także turystom.
Główne atrakcje Singapuru znajdują się w zasadzie w promieniu 8-10 kilometrów i skupione są wokół osi miasta, którą stanowi zatoka Marina Bay. Warto przejść się po uliczkach Down Town, gdzie można podziwiać ciekawą architekturę kolonialną, oraz liczne urokliwe buddyjskie świątynie. Po sąsiedzku znajduje się China Town, chińska dzielnica, gdzie przede wszystkim warto się skupić na doznaniach kulinarnych, którymi miłośnicy tejże kuchni na pewno nie będą rozczarowani. Do tematu kulinariów jeszcze jednak powrócę. Centrum miasta, to przede wszystkim panorama setek drapaczy chmur, które górują nad zatoką. Mimo, że Singapur to jedno z najgęściej zaludnionych miejsc na świecie, można tu znaleźć sporo przestrzeni. Jego architektura została bardzo skrupulatnie przemyślana, dzięki czemu spacerując ulicami miasta ma się wrażenie niezwykłej harmonii i ładu. Nic tu nie jest przypadkowe.
Wizytówkę Singapuru stanowi bez wątpienia słynny Hotel Marina Bay Sands. Ta niezwykła budowla, to połączenie trzech osobnych wieżowców zespojonych na górze bryłą w kształcie statku, którego część stanowi największy na świecie basen położony na wysokościach. Mogą z niego korzystać wyłącznie goście hotelowi (cena za dobę to min. $400 USD). Po drugiej stronie basenu znajduje się natomiast niezwykły taras widokowy, gdzie z 57 piętra roztacza się nieziemski widok na Singapur. To po prostu trzeba zobaczyć! W bliskim sąsiedztwie Marina Bay Sands, mieści się druga największa atrakcja Singapuru przepiękne ogrody Gardens By The Bay.
Gardens by the Bay
Singapur przez wielu nazywany jest miastem ogrodów. Nie bez powodu. Pomimo ogromnej populacji i bardzo gęstej zabudowy miasta, w jego granicach znajduje się wiele terenów zielonych. Nawet w samym centrum tej pięciomilionowej metropolii bez trudu można natrafić na parki, skwery i ogrody. Dzięki temu Singapur jest bardzo przyjemnym miejscem do zwiedzania i mogę tylko przypuszczać, że również do życia.
Ogrody ogrodom jednak nie równe, dlatego odwiedzając Singapur koniecznie musicie się wybrać do Gardens by the Bay. To kultowe już miejsce, obok hotelu Marina Bay Sands jest wizytówką Miasta Lwa. Na wizytę w tym miejscu należy przeznaczyć co najmniej kilka godzin, a najlepiej zrobić to zarówno w dzień, jak i wieczorem, bo właśnie o zmroku ogrody przeobrażają się w niezwykły iluminacyjny pokaz.
Gardens by the Bay leżą w samym centrum Singapuru w bezpośrednim sąsiedztwie Marina Bay, i zajmują powierzchnię 100 hektarów. Rocznie odwiedza je ponad 6 milionów turystów. Otwarto je w 2012 roku w ramach rządowej strategii, która ma na celu przeobrażenie Singapuru w miasto pełne zieleni. Powstanie tych pięknych ogrodów, to zdecydowanie krok we właściwym kierunku. W tworzeniu tego niezwykłego miejsca brało udział wielu wybitnych architektów krajobrazu i inżynierów. Koszt wybudowania inwestycji (z wyłączeniem ceny ziemi i projektów) to ponad miliard dolarów! Ogrody były wielokrotnie nagradzane prestiżowymi trofeami w świecie architektury i inżynierii.
Stuhektarowy teren podzielony jest na trzy główne części, do których przynależą: Ogród Centralny, Ogród Południowy oraz Ogród Wschodni. Znajduje się tu między innymi Flower Dome – największa na świecie szklana kopuła (1.3 ha powierzchni), pod którą rosną przeróżne gatunki egzotycznych kwiatów. Na terenie ogrodów znajdują się także dwie cieplarnie, w jednej z nich stworzono warunki przypominające klimat śródziemnomorski, a w drugiej klimat tropikalno-górski. Dzięki temu są domem dla wielu endemicznych gatunków roślin. Wstęp do większości miejsc na powietrzu jest bezpłatny, odpłatne są natomiast wizyty w kopule oraz cieplarniach.
Jednym z najbardziej niezwykłych miejsc w Garden by the Bay, które trudno przeoczyć spacerując po ich terenie, są tzw. Superdrzewa. To niesamowite wertykalne ogrody przypominające kształtem drzewa, których wysokość sięga od 25 do 50 metrów. Superdrzewa pełnią wiele funkcji (między innymi dają cień za dnia) i są domem dla enklaw unikalnych paproci, winorośli, orchidei oraz wielu innych gatunków egzotycznych roślin. Jest ich aż 18, a 12 z nich tworzą tzw. SuperTree Grove. Zaprojektowane zostały tak aby naśladować efekt lasu. Dwa najwyższe z nich łączy zawieszona na wysokości 22 metrów ścieżka, z której można podziwiać niezwykle widowiskową panoramę ogrodów. Wejście na OCBC Skyway jest odpłatne. Każdego wieczoru SuperTrees, ożywają gdy odbywa się tu świetlno-muzyczny spektakl zatytułowany „Garden Rhapsody”.
Ekologiczność i zrównoważony rozwój Garden by the Bay, to kolejny ważny wątek, o którym należy wspomnieć w kontekście ogrodów. Wszystko zostało tu tak zaprojektowane, aby zużywać jak najmniej energii (znaczna jej część pochodzi z paneli słonecznych) oraz wody. Duży nacisk położono także na samowystarczalność i ponowne użycie tych zasobów. Bez względu na to czy jesteś zapalonym ogrodnikiem, czy nie jesteś w stanie utrzymać przy życiu nawet kaktusa, wizytę w Garden by the Bay z pewnością zapamiętasz na długo. Innowacyjny design, ogromna różnorodność roślin, oraz skala tej niezwykle ambitnej inwestycji po prostu musi robić wrażenie.
Singapur to także mekka dla miłośników zakupów oraz mody. Chodzenie po centrach handlowych, to praktycznie sport narodowy. Liczne galerie handlowe oferują szeroki wybór towarów, od popularnych sieciówek po ekskluzywne butiki słynnych projektantów. Shopping to też świetny sposób na odsapnięcie od męczącego upału i duchoty, gdyż ciągnące się kilometrami centra handlowe są bardzo dobrze schłodzone.
Mówiąc o Singapurze nie sposób nie wspomnieć o kulinariach. Mało jest miejsc na świecie gdzie jedzenie jest tak celebrowane tak jak tutaj. Różnorodność etniczna i kulturowa ma bezpośrednie przełożenie na tutejszą ofertę gastronomiczną. Oprócz wspomnianej już dzielnicy chińskiej, jest tu też Little India, gdzie można spróbować potraw autentycznej kuchni indyjskiej. Singapur to jednak przede wszystkim street food. Praktycznie na każdym kroku znajdują się tu stragany i małe knajpki serwujące specjały kuchni chińskiej, malajskiej, hinduskiej, japońskiej czy koreańskiej. Wszystko to bardzo smaczne a przy tym tanie. Chciałoby się wszystkiego spróbować, ale jak wiadomo nawet taki łakomczuch jak ja nie zdoła tego dokonać. Tutaj po prostu nie da się być głodnym.
Singapur to bez wątpienia miejsce, które warto odwiedzić. Spędziliśmy tu trzy pełne dni i wydaje nam się, że na zobaczenie głównych atrakcji samego miasta-państwa, to wystarczająco dużo czasu. Jednak będąc już tutaj, warto by połączyć pobyt z wizytą choćby w sąsiedniej Malezji, od stolicy tego kraju Kuala Lumpur dzieli Singapur dystans zaledwie 350 km.