Darwin

Darwin to stolica i największe miasto Terytorium Północnego, jest nietypowym miejscem, zupełnie niepodobnym do pozostałych australijskich miast. Zamieszkuje je zaledwie 140 tysięcy osób, na tle 4 milionowych metropolii Sydney i Melbourne, Darwin wydaje się być wioską. Z drugiej zaś strony, mieszka tu więcej niż połowa całej populacji Terytorium Północnego, które jest najsłabiej zaludnionym stanem Australii.

Ten stan zamieszkuje znaczniej mniej osób niż choćby niewielką Tasmanię. Z Darwin bliżej jest do pięciu stolic innych krajów niż do stolicy Australii Canberry, dystans między tymi dwoma miasta to aż 3137 km. Z Darwin szybciej więc dotrzesz do Indonezji niż na wschodnie wybrzeże Australii. Do Brisbane stąd leci się aż 4 godziny, natomiast na Bali zaledwie dwie i pół godziny. Z Indonezją Darwin ma jeszcze coś wspólnego – klimat. Jest tu tak samo gorąco i wilgotno, szczególnie w trakcie trwania pory deszczowej tj. od listopada do kwietnia. My załapaliśmy się na jej samą końcówkę i mimo że nie było już tak ekstremalnie wilgotno jak w grudniu, to temperatura w trakcie naszego pobytu nie spadła poniżej 33 stopni w dzień i 25 w nocy.

Przechadzając się po mieście, szybko zauważycie, że Aborygeni stanowią integralną część tkanki miejskiej, widać to gołym okiem. Według oficjalnych statystyk aż 29% osób zamieszkujących Terytorium Północne należy do tej grupy rasowej, to zdecydowanie najwięcej ze wszystkich australijskich stanów.

Wystarczy krótki spacer po mieście by dostrzec, że Darwin to najbardziej naznaczone historycznie miasto w Australii. W trakcie II wojny światowej to właśnie tu znajdowała się baza 10 tysięcy żołnierzy sił australijskich oraz ich sojuszników. 19 lutego 1942 roku w Darwin miał miejsce największy atak, jaki kiedykolwiek obce państwo przeprowadziło na terytorium Australii. Japończycy zrzucili na miasto i jego okolicę więcej bomb niż użyto w trakcie ataku na Pearl Harbor. Miasto zostało praktycznie doszczętnie zniszczone, a śmierć poniosły setki ludzi. 75 lat później, w mieście wciąż mocno czuć ducha tej historii. Znajduje się tu wiele pomników i tablic pamiątkowych poświęconych tragicznym losom Darwin, jego mieszkańcom oraz żołnierzom stacjonującym tu w trakcie II wojny światowej.

Przechadzając się po mieście, szybko zauważycie, że Aborygeni stanowią integralną część tkanki miejskiej, widać to gołym okiem. Według oficjalnych statystyk aż 29% osób zamieszkujących Terytorium Północne należy do tej grupy rasowej, to zdecydowanie najwięcej ze wszystkich australijskich stanów. Ludność aborygeńska zamieszkiwała te ziemie na tysiące lat przed kolonizacją, stąd liczna obecność ich potomków w tych rejonach jest zupełnie naturalna. Do różnych aborygeńskich plemion należy prawie połowa wszystkich ziem w Terytorium Północnym. Musieli jednak o to walczyć długimi latami. Po 37 latach burzliwych sporów, dopiero w ubiegłym roku plemię Larrakia zamieszkujące obszar 600 km² wokół Darwin, odzyskało formalnie prawo do własności i zarządzania tymi ziemiami. Aborygeni i ich spory o własność do ziemi, to jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów w australijskiej opinii publicznej.

Z perspektywy turysty w samym Darwin niewiele się dzieje, chyba że jesteście miłośnikami historii II wojny światowej, w tym przypadku liczba atrakcji gwałtownie wzrasta. Jest tu kilka muzeów i parę ładnych parków, w tym miejskie ogrody botaniczne. Centrum miasta skupia się głównie wokół zatoki Kitchener, gdzie znajduje się wodny park rozrywki i całkiem sporo kawiarni i restauracji. Spacer w tej okolicy warto zaliczyć zarówno za dnia, jak i wieczorem. Nieopodal znajduje się jedyna wyższa uczelnia w mieście – Darwin University. Po drugiej strony zatoki leży całkiem ciekawy budynek centrum konferencyjnego – Darwin Convention Centre.

W oczekiwaniu na zachód Słońca na Cullen Bay Beach.

Kolejnym miejscem wartym odwiedzenia jest Cullen Bay Marina, położona po drugiej stronie miasta, ale wciąż w zasięgu zaledwie 10 minutowej jazdy autem. Jest to zatoka wokół której znajduje się malowniczo położona miejska plaża i marina w której cumują mniej lub bardziej luksusowe łodzie. Warto tu przybyć tuż przed zachodem słońca, rozłożyć się w parku i poczekać na spektakl barw. To właśnie tu zakończyliśmy jedyny dzień jaki spędziliśmy w Darwin, podekscytowani, że następnego dnia będziemy opuszczać to miejsce, aby udać się do głównej destynacji naszego pobytu, największego parku narodowego w Australii – Kakadu National Park.

O autorce